Wybory prezydenckie 2025 nie przestają wzbudzać emocji. Jednym z najnowszych tematów, który wywołał falę niepokoju, jest aplikacja stowarzyszenia Ruch Kontroli Wyborów (RKW), mająca – jak twierdzą jej twórcy – służyć do weryfikacji zaświadczeń o prawie do głosowania. Problem w tym, że aplikacja nie była autoryzowana przez Krajowe Biuro Wyborcze, a jej działanie może – zdaniem ekspertów – naruszać przepisy o ochronie danych osobowych. Sprawą zajął się Urząd Ochrony Danych Osobowych (UODO), a interwencję podjął osobiście jego prezes, Mirosław Wróblewski.
Prezes UODO żąda wyjaśnień
W oficjalnym komunikacie UODO poinformowano, że prezes Wróblewski zwrócił się do stowarzyszenia RKW z prośbą o pilne wyjaśnienia. Decyzja ta zapadła po otrzymaniu zawiadomienia o możliwych nieprawidłowościach w przetwarzaniu danych osobowych za pośrednictwem wspomnianej aplikacji.
„W opinii Prezesa UODO wiedza, którą do tej pory udało się pozyskać w sprawie, wskazuje na możliwość wystąpienia nieprawidłowości w procesie przetwarzania danych osobowych, mogących skutkować ryzykiem naruszenia praw lub wolności osób, których dane dotyczą” – czytamy w komunikacie prasowym urzędu.
W piśmie skierowanym do Ruchu Kontroli Wyborów prezes Wróblewski zadał 10 szczegółowych pytań. Wśród nich znalazły się prośby o wskazanie podstawy prawnej przetwarzania danych, celu ich zbierania, zakresu danych pozyskiwanych za pomocą formularza w aplikacji, miejsca ich fizycznego przechowywania oraz metod zabezpieczania ich przed nieautoryzowanym dostępem.
UODO oczekuje odpowiedzi wraz z odpowiednią dokumentacją w ciągu 14 dni od doręczenia pisma.
KBW ostrzega, politycy zachęcają
Krajowe Biuro Wyborcze nie tylko nie autoryzowało kontrowersyjnej aplikacji, ale również ostrzegało przed jej stosowaniem. Mimo to, niektórzy politycy, w tym poseł PiS Dariusz Matecki, zachęcali obywateli do korzystania z niej w celu rzekomego przeciwdziałania fałszerstwom wyborczym.
Ruch Kontroli Wyborów – Ruch Kontroli Władzy to stowarzyszenie powstałe po wyborach samorządowych w 2014 roku. Jego działacze od lat deklarują walkę o „uczciwość wyborów” i mobilizują swoich zwolenników do monitorowania procesu głosowania. Jednak sposób, w jaki tym razem postanowili to robić – poprzez aplikację zbierającą dane osobowe – wzbudził poważne wątpliwości.
Zawiadomienie od ABW i postępowanie prokuratury
Premier Donald Tusk poinformował niedawno, że Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego złożyła do Prokuratury Okręgowej w Warszawie zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa na podstawie art. 249 Kodeksu karnego, który dotyczy zakłócania przebiegu wyborów. Jednocześnie osobny wątek – dotyczący potencjalnego naruszenia przepisów o ochronie danych osobowych – bada obecnie policja.
Prokuratura potwierdziła, że otrzymała więcej niż jedno zawiadomienie w tej sprawie, ale ze względu na dobro postępowania nie ujawnia szczegółów. Nieoficjalnie wiadomo jednak, że śledczy traktują sprawę poważnie, a w grę może wchodzić odpowiedzialność nie tylko cywilna, ale i karna.
Czy aplikacja mogła wpłynąć na wynik wyborów?
W kontekście kontrowersji wokół przebiegu wyborów prezydenckich – które już teraz są przedmiotem licznych protestów wyborczych – pojawiają się pytania, czy działanie aplikacji mogło realnie wpłynąć na przebieg głosowania. Krytycy wskazują, że zbieranie danych osobowych bez wyraźnej zgody i podstawy prawnej mogło mieć efekt mrożący i zniechęcać niektórych obywateli do udziału w głosowaniu.
Równolegle do działań UODO i prokuratury rośnie presja społeczna. Internauci dzielą się ostrzeżeniami, a hasło „Pani nie zagłosuje” – zaczerpnięte z komunikatu rzekomo prezentowanego w aplikacji – staje się symbolem tegorocznych kontrowersji wyborczych.
Co dalej?
Sprawa aplikacji RKW może mieć poważne konsekwencje. Jeżeli potwierdzą się podejrzenia dotyczące nielegalnego przetwarzania danych osobowych, stowarzyszeniu może grozić nie tylko kara finansowa, ale także zakaz dalszej działalności w tej formie. Z kolei dla obywateli sprawa ta staje się kolejnym przypomnieniem o potrzebie ostrożności w korzystaniu z narzędzi cyfrowych, zwłaszcza tych powiązanych z procesami demokratycznymi.
UODO oczekuje teraz na wyjaśnienia, prokuratura prowadzi postępowanie, a opinia publiczna z niepokojem obserwuje rozwój wydarzeń. Jedno jest pewne – wybory prezydenckie 2025 na długo pozostaną tematem gorących debat.
źródło: PAP, tvpinfo